Kanonada dla Red Dragons
Po dramatycznym meczu przegraliśmy w hali Centrum Sportu Wilanów Red Dragons Pniewy. Dynamiczna wymiana ciosów została rozstrzygnięta w końcówce spotkania na korzyść gości przez grającego dziś kapitalne zawody Piotra Błaszyka.
Doświadczony zawodnik, który od 2014 roku reprezentuje barwy „Czerwonych Smoków”, w drugiej połowie dzisiejszego spotkania zdobył cztery gole, zachowujać zimną krew także w kluczowych momentach. Trafienia 31-letniego zawodnika ustaliły wynik szalonego spotkania, w którym obie drużyny zagrały radosny futsal.
Zapowiadająć pojednynek Red Dragons, podkreśliliśmy jego wagę w kontekście układu ligowej tabeli. Obie drużyny znajdują się czerwonej strefie, oznaczającej degradację. Pierwsze minuty pokazały, że stawka spotkania paraliżuje graczy obu stron. Trudno było zliczyć niedokładne podania i niecelne strzały. Z chosou paującego na parkecie zrodziło się otwierające trafienie – po kwadransie gry gości na prowadzenie wyprowadził Claudio Junior. Nasza riposta była jednak szybka i zdecydowana. W 18. miucie Allex Rezende efektownie ograł obrońcę i doprowadził do wyrównana, a tuż przed przerwą drugie trafienie dołożył Ruben Camargo.
Nie wiemy, jakie słowa padły w szatni gości, ale tuż po rozpoczęciu drugiej połowy rzucili się oni do frontalnych ataków. I już w 22. minucie byli na prowadzeniu. W krótkim odstępie czasu najpierw wyrównał Piotr Błaszczyk, a następnie dublet skompletował Junior. Po dwóch ciosach byliśmy w trudnym położeniu. Ponownie jednak zaregowaliśmy w najlepszy możliwy sposób, wyrównując za sprawą Sylwka Wielgata.
Jazda bez trzymanki w wykonaniu obu drużyn trwała jednak w najlepsze. W 25. minucie kolejny raz trafił Błaszczyk, ale już minutę później Jorge Tandero sprawił, że również mieliśmy na końcie cztery gole. Następne fragmenty gry to klincz, z którego niestety z dwoma mocnymi i tym razem już nokautującymi ciosami wyszli goście. Naszym katem był Błaszczyk, który był w sobotę królem wilanowskiego parkietu.
Kibice zgromadzeni w Centrum Sportu Wilanów zobaczyli w sobotnie popołudnie ciekawe widowisko z dużą dramaturgią. Choć momentami szwankowała jakość, ładunek emocjonalny był ogromny. Wielka szkoda, że po raz kolejny w tym sezonie ponosimy ładną porażkę. Okazja do brzydkiego zwycięstwa za dwa tygodnie. Udamy się wtedy do Kamienicy Królewskiej.